czwartek, 30 czerwca 2016

Moje początki, mój plan.


Hej! 

W pierwszym poście zaczęłam od jedzonka, a przecież wypadałoby napisać coś o sobie ;)
Początki są już na stronie 'o mnie', także zachęcam do odwiedzenia.
Kontynuując...  Dlaczego to akurat kwiecień był miesiącem, w którym coś się zmieniło? Pod koniec marca poleciałam do siostry, Irlandia, te sprawy. Już czekając na samolot, siedziałam ze świadomością, że nie wybieram się tam, żeby pobyć, wiedziałam, że nastaną zmiany.
Ale zaczynając od dnia, w którym to się zaczęło :D Jak on wtedy wyglądał? Na śniadanie zjadłam dwa tosty (tutaj oczywiście chlebek tostowy, oh jak go lubiłam :>) z mozzarellą i pomidorem (i właściwie to był mój zestaw, codziennie na śniadanie królowało to samo), później jakaś czekolada, ale (wow!) niecała :D (kochałam słodycze, nadal kocham!). I to było wszystko, kolejny posiłek dopiero na miejscu, koło 20. A co z ruchem? Jakim ruchem? Liczy się przejście z wielką walizą na stację? :D
Doleciałam. No i zaczęło się.
Talerz warzyw na kolacje, myślałam sobie, boże chce już do domu. Poważnie, byłam przerażona, bo myślałam o tym, że rano nie zjem swoich ukochanych tostów, a kilka godzin później nie opędzluje tabliczki czekolady, czy tony ciastek. Bałam się zmian, myślałam, że nie dam rady, a z drugiej strony bardzo tego chciałam, bo nie lubiłam siebie.
I tak dzień po dniu, przez 3 tygodnie, uczyłam się m. in. zdrowo jeść, a ze słodyczami poszło jak z płatka. Wydawało mi się, że będzie ciężko 'rzucić' je, ale nie było tak źle.

Kolejną rzeczą była joga, trochę biegania, RUCH! Z jogą miałam styczność pierwszy raz, a to wszystko dzięki temu, że (no mogę się chwalić) moja siostra jest jej instruktorką :) Zabierała mnie na zajęcia i pokazała coś fajnego. No i tak się stało, że praktykuję do teraz. Kiedyś już trochę biegałam, jednak nie polecam robić tego w trampkach -_- Za bieganiem raczej nie przepadam. Czasami mi się zdarzy, ale muszę mieć do tego dzień, obudzić się i pomyśleć 'o, idę sobie pohasać'.
K uświadomiła mi też dużo ważnych rzeczy, podbudowała i pomogła. Zrozumiałam, że mogę i tylko ode mnie zależy to jak potoczy się wszystko w moim życiu.
Już będąc tam miałam plan na tego bloga, ale nie wiedziałam jak zacząć, no i w końcu się za to wzięłam.

A co po powrocie? Aż wstyd się przyznać, ale różnie bywało. Na początku wszystko super, dalej trzymałam się diety, bez słodyczy i świńskiego jedzonka. Miałam jednak gorsze dni, aż znowu wróciłam do lenistwa i obżarstwa. Na szczęście tylko na chwilę, uff. Kiedy któregoś dnia kolejny raz pomyślałam o sobie źle. Wzięłam się w garść i jeszcze raz postanowiłam zmienić pewne rzeczy.
Znowu zaczęłam dobrze jeść i ćwiczyć. Same ćwiczenia jednak szły mi ciężko, raz coś robiłam, innym razem już mi się nie chciało.
I tak wymyśliłam plan

Kupiłam zeszyt i w nim już 5 tydzień rozpisuję swoje treningi, wyzwania i cele. O wiele łatwiej jest mi robić pewne rzeczy kiedy wszystko mam zapisane i codziennie mogę odhaczyć kolejną wykonaną czynność ze swojej listy :)
A co dokładnie mam w takim zeszyciku?
Ano przede wszystkim rozpisany trening dzień po dniu. Poznałam już na tyle swój organizm, że wiem co mi służy, a co nie i potrafię sama ułożyć sobie plan, który mnie satysfakcjonuje.
Kolejną rzeczą, są wyzwania. Np. 30 dni bez słodyczy, czy 30 dni deski.
I to mi służy, dzięki temu potrafię się zorganizować i przede wszystkim dążę do celu!
Mój plan stał się moją motywacją. Nie jedyną, ale najważniejszą, a o kolejnych opowiem w następnych postach.

Teraz najważniejsze dla mnie jest to, że sama ze sobą zaczynam czuć się dobrze. Już nie marudzę, jeju, ale mam duży brzuch, tylko działam. Nieraz jest ciężko, nie chce się, bo gorąco, bo boli, ale nie można się poddawać, bo kiedy widzi się efekty w lustrze, to nie ma nic lepszego! :)
A kiedy ktoś się śmieje, albo w Ciebie nie wierzy, docina i nie potrafi zrozumieć, że ktoś chce coś osiągnąć... Nie przejmuj się i rób swoje, a kiedyś zadziwisz cały świat :)

A Wy? Jak się motywujecie? Jak zaczynaliście?

Buziaki :*

1 komentarz:

  1. Dobrze widziec, ze co raz wiecej z nas bierze zdrowie w swoje rece! Tak dalej! Motywacja i pozytywne nastawienie do juz polowa sukcesu :)

    OdpowiedzUsuń